W sobotę 25 maja zapraszamy na niezwykły mini-festiwal, którego tematem przewodnim będzie DOM.
Godz. 15.00 "Sielanka o domu"- zespół "Szyszak",
godz. 15.05 przywitanie- Kazimierz Hołyszewski, Małgorzata Kowzan- wiersz o domu,
godz. 15.20 zespół "Bądź Ciszą"- piosenki do wierszy Małgorzaty Kowzan,
godz. 15.50 Małgorzata Kowzan- wiersze,
godz. 16.00 Jacek Borowicz (ex Przyjaciele Stefana)- autorska piosenka poetycka,
godz. 16.40 Kazimierz Hołyszewski- słowo o domu, Małgorzata Kowzan- wiersze,
godz. 17.00 "Szyszak"- karkonoski zespół folkowy,
godz. 18.00 zakończenie- Małgorzata Kowzan.
Miejsce i termin: Mini- festiwal Dzień Domu w Agro- Tour- Farm, Zachełmie 47. 25 maja 2013, godz. 15.00 - 18.30
Krótką refleksją na temat tego święta podzielił się z nami mieszkaniec Zachełmia, Pan Kazimierz Hołyszewski.
"Dom.
Ileż myśli przebiega przez nasze głowy, gdy to słowo wymawiamy?...
To tu przecież większość z nas po raz pierwszy ujrzała świat, tu także zobaczymy go po raz ostatni.
Dwie chwile w życiu każdego człowieka połączone nicią jego biologicznego trwania najczęściej trudnego i pracowitego, pełnego wyrzeczeń, lęków, przeplatanego jednak chwilami szczęścia i radości.
W czterech ścianach domu uzyskujemy pierwsze informacje o otaczającym świecie, tu też, mozolnie przez matkę i ojca układany, powstaje fundament naszej człowieczej kondycji, tu otrzymujemy szansę, by poznać, kim naprawdę jesteśmy.
To jest także jedyne miejsce, gdzie czujemy się bezpieczni i dokąd uciekamy w popłochu, gdy życie da nam w kość... Tak jest także wtedy, gdy stworzyliśmy i posiadamy już własne domy.
Człowieczej egzystencji nieobce jest też jedno z najstraszniejszych doświadczeń: Utrata DOMU.
Trawestując swobodnie mistrza Renesansu można by rzec:
Domu rodzinny!
"Ile cię cenić trzeba
ten tylko się dowie, kto cię... stracił"
My, tu żyjący potomkowie kresowiaków doskonale wiemy, co oznacza taka utrata. To jest trwający kilka pokoleń swoisty letarg, pomieszanie doświadczenia krzywdy z niejasnym poczuciem winy. Tak, winy: przecież KOGOŚ wypędzono, byśmy MY, także wypędzeni mogli TU zamieszkać... Ale - jak budować przyszłość na świadomości, że byt w nowym miejscu nietrwały, efemeryczny?... Że przyjdzie nam za ten wzniesiony nie naszymi rękami dom, to miejsce - przecież piękne i przyjazne - kolejny raz zapłacić?...
Jedyne, co nas przez dekady łączyło, to lęk, że "przyjdą i odbiorą, wypędzą na tułaczkę" Stracimy DOM! Pamiętam ten lęk, który paraliżował, nie pozwalał przez całe lata rozpakować na dobre naszych kufrów i tułaczych tobołków...
Poczucie tymczasowości obciążałbym odpowiedzialnością za wielowymiarową degradację tzw Ziem Odzyskanych oraz przybyłych tu osadników.
Ówczesna oficjalna propaganda starała się przekonywać, że to przecież "akt historycznej sprawiedliwości", że my teraz tutaj "u siebie".
ONI? Oni rozpętali najstraszliwszą z wojen i niech mają za swoje!...
Ciekawe, że w podobny sposób w czasie realizacji tzw reformy rolnej przekonywano chłopów, by sięgali odważniej po "dworskie". Czynili tak niemal wyłącznie wsłuchani w nauki Jakuba Szeli, czyli spadkobiercy moralni tego "galicyjskiego rzeźnika" z czasów Wiosny Ludów... Inni wzdragali się, powstrzymywani wywiedzionym wprost z Dekalogu porzekadłem "nie twoje? - nie rusz!"
Ta może nieco obszerna dygresja pokazuje, że wojna nie wystawia na ogół rachunku politykom. Weksle płacą maluczcy, zaś możni - oni gotują nam nowe wojny i wojenki.
Domy budujemy, kupujemy, czasem niszczą je żywioły, nierzadko ludzka ręka. Przechodzą z rąk do rąk i żadna handlowa transakcja, jakiej dokonują między sobą ludzie - nie posiada równie uroczystej oprawy i świadectwa, jakie przydaje tej transakcji autorytet i majestat państwa. Wybudować dom, kupić dom... To jedna z najważniejszych cezur w życiu każdego człowieka, każdej rodziny. Potem - wszystko jest już prostsze, bo "przecież mamy już DOM, mamy gdzie mieszkać"...
I toczy się nasze życie w domu, z domu, do domu, dla domu, koło domu, ale nie BEZ DOMU. Bez domu można jedynie wegetować.
Czy więc tego wszystkiego zbyt mało, by ustanowić Dzień Domu? Święto Domu?
Ma swe święto taki np.... ziemniak, obchodzimy (i słusznie!) Dzień Chleba czy nawet kurczaka (Chicken Day).
Mamy przede wszystkim różne święta i rocznice religijne, historyczne, patriotyczne , słowem - z samych wyżyn patosu.
Jest tak, ponieważ potrzeba świętowania jest niemal tak stara, jak ludzkość.
Skoro tak - uczyńmy Dzień Domu i niechaj nim będzie ostatnia sobota maja, która w tym roku wypada dnia 25-go.
Cieszmy się naszymi domami, tymi nowiutkimi, pachnącymi świeżością, ale także i tymi starymi, bądź bardzo starymi, przechowującymi pamięć o dawnych mieszkańcach, wymagającymi od nas szczególnej troski i miłości, bo są świadectwem minionych pokoleń a w tym sensie - ponadczasowe.
I niechaj tego dnia nasza serdeczna myśl popłynie w stronę tych wszystkich na świecie, których zły los pozbawił najważniejszej dla człowieka kotwicy, jaką jest - DOM.